Fotografowanie w podróży – Jakim aparatem robisz zdjęcia?

To pytanie pada w komentarzach lub prywatnych wiadomościach na tyle często, że postanowiłam udzielić zbiorowo wszystkim odpowiedzi. Nie będzie jednak ona tak oczywista, jakbyście się spodziewali. Co z tego, że wymienię modele aparatów – są gorsze i lepsze, ale żaden nie daje gwarancji na dobre zdjęcie. Nie ma aparatu, który zastąpi wiedzę, wyczucie, doświadczenie, czy czasem po prostu szczęście. Nie ma czegoś takiego jak niezawodny sprzęt do wszystkiego. Kupując aparat musicie wiedzieć – w jakim celu go chcecie kupić. Samo „robienie zdjęć” nie jest dla mnie wystarczającą odpowiedzią. By bardziej wyjaśnić ten punkt widzenia porównam Wam na przykładach 2 moje ulubione aparaty, z ich zaletami i wadami.

Lustrzanka vs bezlusterkowiec

W zestawieniu pełna klatka – lustrzanka Nikon D610 oraz bezlusterkowiec Olympus OM-D EM 5 Mark II

Dlaczego właśnie te modele? Nikona D610 doradził mi mój nauczyciel, ponieważ jest lekki, ma wystarczające dla mnie parametry techniczne i idealnie nadaje się na reporterkę. Poza tym, był to kolejny etap po 6 latach używania Nikona D80, który przestał mi wystarczać w mojej pracy. Olympus został wybrany przed wyjazdem do Ameryki Południowej, kiedy byłam zmuszona ograniczyć wagowo sprzęt, nie rezygnując z dobrej jakości. Miałam w rękach bezlusterkowce innych firm, ale Olympus poza swoimi parametrami i recenzjami kolegi, był dla mnie najbardziej logiczny w obsłudze. Nie oszukujmy się. Firmy fotograficzne prześcigają się w reklamach parametrów swoich aparatów, ale technicznie wszystko jest na tyle podobne, że tak naprawdę musicie dobrać aparat również patrząc na to, jak wam się nim pracuje. Jest mnóstwo okazji, by to wypróbować na różnych targach czy warsztatach, a nawet w sklepach.

Kolejnym, dla mnie chyba najważniejszym kryterium, jest odpowiedź na pytanie – co chcesz fotografować? A jeśli już wiesz, pytanie kolejne – w jaki sposób? Jeśli Twoja wiedza jest zbyt mała, by odpowiedzieć konkretnie na te pytania, może nie warto brać kredytu na najdroższy sprzęt, tylko dlatego, że chcesz od razu mieć nowego „mercedesa”. Może najpierw naucz się na czymś mniej wymagającym „jeździć”. Każdy sprzęt, nawet ten najlepszy zużywa się lub ma awarie. Fotografia cyfrowa może daje możliwość zrobienia większej ilości zdjęć, ale zapominamy o jednym – migawka też się zużywa, a kosztuje znacznie więcej. I dzieje się to często szybciej niż myślicie. Także jeśli chcecie „cykać fotki z wakacji” i robicie ich tysiące, a potem nawet nie przebieracie, po co inwestować w drogi sprzęt, którego nie znacie. Zużyje się, zanim nauczycie się go dobrze używać.

Nie mam wystarczających kompetencji, by poruszać kwestie fotografii modowej, beauty itd, więc pozostanę przy mojej wąskiej specjalizacji – fotografii podróżniczej i związanych z nią z nią – reportażem, portretem i krajobrazem.

Fotografowanie ludzi a sprzęt

Inna kultura, kolor skóry, stroje, sceny z życia różniącego się od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Wyjeżdżając gdziekolwiek chcemy przywieźć jak najwięcej zdjęć ludzi, którzy wyglądają inaczej niż my. A przynajmniej ubarwiają znaną nam już rzeczywistość. Wyciągamy nasz aparat, by uwiecznić jak najwięcej. Zanim jednak naciśniecie spust migawki zastanówcie się, dlaczego chcecie to zdjęcie zrobić i czym będzie się różnić od tysiąca poprzednich. Jeżeli nie wiecie, nie róbcie zdjęcia. Mówię serio.

Inną, choć dla mnie najważniejszą kwestią jest fakt, że najczęściej ujęcia „kradniemy”. Robimy zdjęcia ludzi z zaskoczenia, ukradkiem. Czego się boimy? Tego, że fotografowana osoba będzie na nas zła? Że ktoś nas pogoni? Skoro się tego boimy, wiemy, że robimy coś złego, więc dlaczego nadal w to brniemy? Są kraje, w których nasi „modele” będą nalegać na ujęcie ciesząc się z kontaktu z nami. Dla nich to my możemy być atrakcją. Jest jednak bardzo wiele miejsc, gdzie ze względów kulturowych, religijnych, czy okoliczności, powinniśmy się powstrzymywać. Do tego oburzamy się, kiedy ktoś wyraźnie pokaże nam, że nie życzy sobie zdjęć, albo zażąda za nie opłaty. W dużej mierze, taka reakcja jest naturalna po tym, jak tysiące turystów przed Tobą, chciało zrobić tej osobie zdjęcie. Nikogo nie zainteresowało, że nie ma siły się uśmiechać, bo jest na przykład głodna, lub ma inny problem. Nie traktujmy ludzi jak zwierzęta czy rzeczy. Każdy z nich ma uczucia, a przede wszystkim swoją godność. I wbrew temu, co uważa wielu przedstawicieli „Zachodniego Świata”, nie definiuje jej status społeczny.

Zapewne pojawiłoby się teraz stwierdzenie, że pytając ludzi o pozwolenie na zrobienie zdjęcia, pozbawimy ich naturalnego zachowania, które chcemy pokazać na zdjęciu. Nic bardziej mylnego. Jeśli taka osoba nie okaże Ci naturalnego uśmiechu, dlatego, że ją szanujesz, zawsze możesz poznać ciekawą historię, po której ta osoba zaakceptuje Twoją obecność i wróci do swych czynności nie czując od Ciebie zagrożenia przy wykonywaniu zdjęć. Może nawet będzie mniej spięta. Twoje zaspokojenie ego przez wykonanie zdjęcia nie może godzić w komfort innych ludzi. Prostym rozwiązaniem mogłoby być ćwiczenie – za każdym razem, kiedy chcesz pokazać publicznie zdjęcie opisz je dwoma zdaniami, których nie wywnioskujesz ze zdjęcia – np. jak przedstawiona osoba ma na imię i jakie jest jej największe marzenie. Jeśli nie wiesz tego, nie było sensu robić zdjęcia. Bariera językowa? Uśmiech wygląda tak samo w każdej części świata. A jeśli chcesz przełamać lody zawsze możesz nauczyć się 2-3 zdania w lokalnym języku. Żyjemy w epoce internetu, tam wszystko możecie znaleźć.

Jeżeli ktoś sobie nie życzy zdjęcia uszanujmy to. Nieważne, czy powodem są poglądy, z którymi się zgadzasz lub nie. To też człowiek i ma prawo do swojej prywatności, tak samo jak Ty.

Wracając do kwestii sprzętu. Wybierając, który będzie idealny, zastanówcie się, co dalej stanie się ze zdjęciem – wystawa, publikacja w gazecie czy pokazanie znajomym. Od tego zależy jakie macie potrzeby jakościowe. Jednocześnie pomyślcie, gdzie i w jakich warunkach będziecie fotografować. I najważniejsze – kogo. Czy lustrzanka nie będzie zbyt inwazyjnym aparatem w samopoczucie osoby fotografowanej? Zastanówcie się nad optyką – po co brać wielki obiektyw i przykładać komuś do nosa, skoro można wziąć jasną stałkę, która nie przeraża rozmiarem i nie stwarza większego dystansu. Szanujcie strefy komfortu innych ludzi. To widać na zdjęciach bardziej niż myślicie. Przed ludźmi, których chcemy sfotografować nie ma po co lansować się ze sprzętem. Nie obchodzi ich, że macie super duży i drogi obiektyw. A uwierzcie, że zrobicie lepsze zdjęcie zwykłą tanią 50 mm, niż np. jasnym i wielkim 24-70 mm tylko dlatego, że model nie poczuje od was zagrożenia.

Inną kwestią jest złapanie chwili. Załóżmy, że widzimy sytuację i reagujemy intuicyjnie używając teleobiektywu. Osoba nas zauważa i co teraz? Wiecie, ile radości może tej osobie sprawić to, że podejdziecie, pokażecie zdjęcie i powiecie, że ta scena była piękna. Jeśli uchwycona osoba ma facebook’a (uwierzcie, że są miejsca, gdzie nie ma wody, gazu, a czasem i prądu, a facebook’a mają prawie wszyscy). Fotografia może stać się świetnym sposobem nawiązania nowych znajomości, a nawet niesamowitych przygód, o ile będziecie szanować fotografowanych ludzi.

Ważne jest też wasze podejście do tego, co robicie. Jeśli cieszycie się swoja pasją i pokażecie tą radość ludziom z innych kultur czy krajów, oni bardziej się otworzą. Robiąc zdjecia ukradkiem i uciekając wzrokiem po przyłapaniu, nie wzbudzasz zaufania.

Jest też dość naturalne, że w epoce przerostu formy nad treścią, fotografowanie małym sprzętem wydaje się mniej groźne i przez to łatwiejsze. Robiąc zdjęcia na jakiejkolwiek ulicy mijające osoby nie odbiorą nas aż tak negatywnie, jak te z ciężkimi aparatami i wielkimi obiektywami.

Jadąc na reportaż mam przeważnie czas na poznanie tematu i wejście w towarzystwo. Jeśli badam jakiś temat, nie wyciągam aparatu. Kiedy się przedstawiam jako fotograf, przeważnie wybucha śmiech i pada pytanie – a gdzie masz aparat? Cokolwiek bym potem nie zrobiła, lody zostały przełamane. Poza tym, nigdy nie ubieram się w markowe, czy zbyt kolorowe ciuchy, by nie stwarzać dodatkowego dystansu.

W relacjach w podróży przeszkadzać mogą też rażące w oczy loga producentów aparatów. Zmiana paska przy aparacie jest mało kosztowna, a często może sporo ułatwić. Mało widoczna z daleka nazwa aparatu na modelu (zaklejona np. taśmą) lub pasku może również zniechęcić potencjalnego złodzieja.

Krajobraz

Tu sprawa teoretycznie jest łatwiejsza. Najważniejsze jest Twoje poczucie estetyki i wybór sprzętu, który udźwignie technicznie to, co potem chcesz zrobić z tym zdjęciem. Wybór miejsca zamieszkania (Gruzja) sprawił, że większość zdjęć wykonuję w górach, czasem w dość trudnych warunkach.

Koncentrując się na sprzęcie pod krajobraz warto zwrócić uwagę na to, jak reaguje na wilgoć, ile wytrzymuje bateria i ile waży. Przy obu modelach byłam zadowolona przy punkcie pierwszym. Wręcz zaskoczona po tym jak Nikon spadł mi do rzeki a Olympus używany był w klimacie równikowym wilgotnym. Oczywiście nie mówię tu o zmianach obiektywu w ekstremalnych warunkach, bo jednak fizycznie pewnych rzeczy sie nie przeskoczy. Przy kwestii baterii Nikon rozłożył bezlusterkowca na łopatki. Taka specyfika sprzętu. Po prostu. Nie mówiąc o tym, że przy każdej z opcji naładowane, zapasowe akumulatory są obowiązkowe. Waga aparatu jednak sprawiła, że w tej konkurencji Olympus wygrał bez 2 zdań. Zabierając go do Ameryki z dodatkowymi obiektywami zaoszczędziłam wagowo ponad 2 kg, w porównaniu z posiadanym sprzętem Nikona oraz sporo miejsca w plecaku.

Kolejną kwestią jest fakt, że jestem tylko słabą kobietą (i tu pewnie śmiech do łez), która sporo przeklina wchodząc na jakąś górkę i wnosząc tam lustrzankę. Podczas drogi wcale nie pomaga myśl, że z jakiegoś powodu, to w większości mężczyźni są fotografami – oni to po prostu uniosą. Ale kiedy docieram już na szczyt jestem z siebie podwójnie dumna.

Reasumując…

Mój wybór sprzętu jest idealny dla mnie, bo jestem tego sprzętu pewna w warunkach jakie znam. Nie znaczy to wcale, że takie rozwiazanie będzie idealne da Ciebie. Łatwiej dobrać sprzęt wiedząc, na której dziedzinie fotografii najbardziej chcesz sie skupić. Nie istnieje idealny sprzęt do wszystkiego. Do studia wybrałabym pewnie coś innego.

Kończąc mam dla Ciebie moje 3 ulubione cytaty:

„Fotografuj, to co kochasz” – powtarzane do znudzenia przez mojego nauczyciela. Jeśli coś jest Ci bliskie lepiej przedstawisz to na zdjęciach, bo będzie posiadało ładunek emocji, który przyciągnie widza. To czym fotografujesz powinno być tylko doborem środka wyrazu.

„Najważniejszy element aparatu znajduje się 12 cali za nim” – Ansel Adams

„Najlepszy aparat, to ten który masz pod ręką” – powtarzany często cytat przez Mariusza Stachowiaka, świetnego fotografa współpracującego z polskim National Geographic, który robi przepiękne zdjęcia, często smartfonem.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *